Komedia sensacyjna

Komedie sensacyjne przeżywają ostatnimi czasy kryzys. Ich wykwit przypadający na lata 90 zdaje się być już wspomnieniem, ale mimo tego gatunek wciąż dycha i kolejni reżyserzy, scenarzyści i aktorzy starają się przywrócić światłość temu formatowi. W kinach możemy obejrzeć kolejną próbę reanimacji gatunkowej pod tytułem „Agent i pół”.

O serialu M.A.S.H myśli kilka

Otyły Robby

Robby Wheirdich nie miał łatwego życia w liceum. Ogromna otyłość była powodem żartów i znęcania się nad naszym bohaterem, a apogeum poniżenia przypadło na pewną wstydliwą akcję na sali gimnastycznej, na oczach wszystkich uczniów. Jedynym sprawiedliwym okazała się szkolna gwiazda Calvin Joyner który częściowo uratował ofiarę przed dalszym wstydem. Mijają lata, a Calvin (w tej roli Kevin Hart) pracuje jako księgowy w amerykańskiej firmie pełnej głupkowatych współpracowników. Wykonuje nudną robotę, jego związek zaczyna odczuwać pewne turbulencje i generalnie życie nie wygląda super (przynajmniej nie tak jak kiedyś). Wtedy Calvin dostaje zaproszenie na Facebooku. Bob Stone (tak nazywa się teraz postać grana przez Dwayne Johnsona) okazuje się być niezłym twardzielem pracującym dla CIA które chce jego głowy za domniemane morderstwo. Właśnie tak przygody dwóch, oczywiście skrajnie odmiennych kolegów oglądać będziemy przez skrajne ponad półtorej godziny. Żeby nakreślić wam poziom żartów jakim uraczyli nas scenarzyści, a było ich aż trzech (Ike Barinholtz, David Stassen, Rawson Marshall Thurber), powiem tak: film zaczyna się od żartu na grubasie, następnie słyszymy dowcipy o *(męskim członku), a zaraz potem leci tekst że „jesteś seksowny jak f**t”, a to dopiero pierwsze piętnaście minut filmu. Dalej niestety poziom humoru skacze jak szalony, bo są one naprawdę zabawne jak rozmowa u doradcy małżeńskiego, ale są też żenujące oparte głównie na krzyczącym Kevinie Hart’cie. Tutaj dochodzimy do smutnego objawienia. Nie wiem jak to możliwe, ale Kevin Hart będący czołowym amerykańskim kabareciarzem, stand up’owcem i komikiem, a w dodatku niezłym aktorem jest w filmie wyjątkowo nie śmieszny. Mało tego aktorskie drewno w postaci Dwayne Johnsona kradnie całe show, ponieważ to właśnie jego postaci teksty są lepiej zagrane. Nie wiem czy to wina scenariusza, czy może Johnson wskoczył na nowy poziom aktorstwa. Jako że to komedia sensacyjna to sensacji zabraknąć nie mogło, ale ta niestety jest sztampowa, sztuczna i typowo kaskaderska. Strzelanie, skakanie, pościgi, ale to wszystko bez jakiegoś polotu czy niesamowitych efektów choćby rodem z ostatniego „Mission Impossible”. Szkoda bo po tym filmie spodziewałem się większej rozwałki nawet z komedią w tle. Niech podsumowaniem będzie fakt, że film kończy się tańczącym nago Dwaynem Johnsonem.

Podsumowanie

A więc „Agent i pół” jest filmem momentami mocno nudnym, nie śmiesznym, wtórnym tworem opartym na wymenczonym już schemacie dwóch przeciwieństw i ich szalonych przygód. Nie wiem gdzie się podziały komedie pokroju „Nagiej Broni”.